– Mogli wczoraj zaimpnować piłkarze Motoru – napisał nazajutrz red. Andrzej Wawczycki w Sztandarze Ludu. – Wszyscy atakowali i wszyscy się bronili,  a szybcy napastnicy Mącik, Leszczyński i Przybyła bez przerwy byli gotowi do kontr. Już w 3 minucie Janusz Przybyła przedarł się przez obroną gości i kiedy skadał się do strzału – został sfaulowany w polu karnym. Bolesław Mącik zmylił Sikorskiego i otworzył wynik. Motor ciągle atakował, jeszcze jednak zawodziła skutecznoć pod bramka.  Gwardia mogła wyrównać, ale kiedy piłka minęła już Suszka, z pomocą przyszedł mu słupek. I jak zwykle napastnicy ataku Motoru, czekali beztrosko na uśpienie ich uwagi przez obrońców Gwardii. A kiedy już zostali uśpieni – lot piłki do własnego bramkarza, przeciął Bolesław Mącik i było 2:0.  Chwilę później podobnie do Mącika zachował się Wietecha, który wyczuł intencję obrony Gwardii, wyłuskał piłkę przed pem karnym i ruszył a bramkę. Został podciety. Egzekuor wolnego Ryszard Ochodek, choć celebrował przygotowanie do strzału – podał piłkę do Romana Dębińskiego, który strzelił w pełnym biegu z 20 metrów. Było już 3:0,  stadion oszalał z radości. Przecież Gwardia była wówczas w ścisłej czołówce II ligi, była liderem…

Zdaniem reportera Motor zagrał jeden z lepszych meczów jesieni, cała drużyna zasłużyła na pochwałę, zaś Gwardia zawiodła na całej linnii i tylko obrońca Kierno zasłużył na wyróżnienie. Szczególnie słabo zagrała obrona, w kórej wskutek kontuzji nie mógł wystąpić medalista mistrzostw świata, w swoim czasie jeden z najlepszych bocznych obrońców na kontynencie Antoni Szymanowski.

Na pewno wśród wyróżnionych piłkarzy dzisiejsi reporterzy wymienili by asystentów, których wówczas nie doceniano aż tak bardzo jak dzisiaj. A byli to przecież zawsze gracze kreatywni. W tym meczu na pierwszym planie obok Mącika byli: Janusz Przybyła, Marek Wietecha i Ryszard Ochodek.

Zawiódł atak Gwardii Warszawa na czele z Krzysztofem Baranem i Wiesławm Popławskim. Obaj uchodzili za wielkie talenty, Baran grał nawet w reprezentacji… Zawiedli też Jerzy Kraska i Bogdan Masztaler. Na zdjeciu Wiesław Popławski w Piaście Gliwice. Obok Andrzej Molenda – w swoim czasie piłkarz Lublinianki, który w meczu z Zawiszą na początku lat 70-0tych okiełznał na Wieniawie samego Zbigniewa Bońka, co przypomniał prezes PZPN podczas 90-lecia związku. Tutaj obaj w Piaście Gliwice.

Medalista olimpijski Jerzy Kraska wczoraj i dziś. Drugi z lewej Antoni Szymanowski, ostatni Zygmunt Kalinowski. Jerzy Kraska systematycznie odwiedza młodzież gminy Wierzbica / Chełma.

Ciekawostka – bezpośrednio przed mecem z gwizdkiem pożegnał się Dobrosław Stec, legenda lubelskiej piłki.

Piłkarz meczu: Bolesław Macik (Motor Lublin).

Motor był już w ósemce najlepszych drużyn tej edycji, ale emocje z prawdziwego zdarzenia miały dopiero nadejść…

***

Puchar Polski 1978/79, Lublin, Al Zygmuntowskie

MotorLublin – Gwardia Warszawa 3:0 (3:0)

1: 0 Bolesław Mącik 3 (karny) 3

2:0 Bolesław Mącik (głową) 34

3:0 Roman Dębiński 38

Motor: Suszek, Jagiełło, Laskowski, Fiuta, Skonieczny, Wietecha, Ochodek, Dębiński, Leszczyński (Pop), Mącik, Przybyła.

Gwardia: Sikorski I, Bartłomowicz, Sikorski II (Sokołowski), Szydłowski, Kraska, Walczak, Kierno, Masztaler, Cybulski, Baran (Wiśniewski), Popławski.

Słynne mecze lubelskiej piłki / Henryk Sieńko

Podobne wpisy