Kubeł zimnej wody na głowy piłkarzy GKS Bogdanka wylali w sobotę gracze Wisły Płock, którzy pokonali faworyzowaną jedenastkę z Łęcznej 3:1. Toczony w szybkim tempie mecz mógł się podobać, nie brakowało okazji zarówno pod jedną, jak i drugą bramką, jednak to goście źle będą wspominać to spotkanie. Po raz kolejny stracili punkty z niżej notowaną drużyną i po raz kolejny to, co wywalczyli w pojedynkach z silnymi przeciwnikami, stracili z tymi słabszymi.
Na stadionie im. Kazimierza Górskiego w Płocku można było spodziewać się dużo emocji. Po pierwsze z racji tego, że mający nóż na gardle gospodarze walczą o utrzymanie się w I lidze, dlatego też w tych ostatnich meczach nie mogą kalkulować, a po drugie dlatego, że za przeciwnika mieli GKS Bogdanka. Drużynę, która znajduje się w górnych rejonach tabeli i „czai” się na zajęcie jednego z dwóch miejsc, premiowanych awansem do T-Mobile Ekstraklasy. No właśnie – czai się to chyba najbardziej odpowiednie słowo, gdyż niby zespół trenera Piotra Rzepki jest wymieniany w gronie potencjalnych kandydatów do gry w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce, mimo to w meczach, w których powinien to potwierdzić (np. z Dolcanem Ząbki czy GKS-em Katowice), najczęściej zawodzi.
Minęło zaledwie dziesięć minut sobotniego spotkania, a Sergiusz Prusak zmuszony był po raz pierwszy sięgać po piłkę do siatki. Silnym strzałem popisał się Mosart, ale futbolówka odbiła się tylko od słupka. Na nieszczęście łęcznian, w pole karne wbiegał Kamil Biliński i płaskim uderzeniem dał swojej drużynie prowadzenie. Dominacja Wisły w tej części pojedynku została potwierdzona sześć minut później. Centrę z prawej flanki zakończył dobrym strzałem głową Ricardinho, były piłkarz „zielono-czarnych”. Goście mieli swoje sytuacje, w których przodował zwłaszcza Wojciech Łuczak (jego mocne strzały były prawdziwą zmorą stojącego między słupkami Wisły Krzysztofa Kamińskiego), ale o wiele lepiej radzili sobie na boisku „Nafciarze”. W 37. minucie Mosart z kilku metrów huknął nad poprzeczką, zamiast ze stoickim spokojem przymierzyć w światło bramki. Starania GKS-u zostały nagrodzone już w doliczonym czasie pierwszej połowy. Wtedy to wywołany wcześniej do tablicy Łuczak otrzymał prostopadłe podanie i mocnym strzałem dał swojej drużynie nadzieję na odmianę losów tego spotkania.
Jak łatwo się domyślić, po przerwie przyjezdni mocno przycisnęli Wisłę, nie pozwalając jej na zbyt wiele. Znowu brylował Łuczak, z którym defensywa płocczan momentami nie mogła sobie poradzić. Błąd golkipera miejscowych w 60. minucie mógł mieć opłakane skutki, bowiem Kamiński po rzucie rożnym minął się z piłką i tylko wybicie jej przez Marko Radicia niemal z linii bramkowej cały czas dawało podopiecznym trenera Libora Pali jednobramkową przewagę. Bramkarz drużyny gospodarzy miał tego dnia dużo pracy i z pewnością był jednym z głównych ojców sukcesu Wisły, jakim były trzy punkty. „Kropkę nad i” postawił Biliński, który ustrzelił dublet, bezlitośnie wykorzystując błąd Jacka Kusiaka w środkowej strefie boiska i wyprowadzając zabójczą kontrę. Wówczas było jasne, że tego meczu GKS Bogdanka nawet nie zremisuje. Ba, w 89. minucie okazało się, że nie dotrwa do końca meczu w pełnym składzie. Czerwoną kartkę obejrzał bowiem Michał Renusz, po otrzymaniu drugiej żółtej kartki za faul na bramkarzu.

Paweł Magdoń (z lewej) i jego koledzy z GKS Bogdanka zawiedli w Płocku.
Zawodnicy z Łęcznej w kolejnym meczu, w którym uważani byli za faworyta, po prostu „dali ciała”. Taka postawa nie wróży sukcesu, jakim byłoby zajęcia jednego z pierwszych dwóch miejsc w tabeli. Jeżeli „zielono-czarni” dalej będą tak grać, to z rewelacji rundy wiosennej zamienią się w … Robin Hooda. Tego, co bogatym zabierał, a biednym dawał.
Wisła Płock – GKS Bogdanka 3:1 (2:1)
Biliński 10, 82, Ricardinho 16 – Łuczak 45
Wisła: Kamiński – Jakubowski, Radić, Wyczałkowski, Nadolski – Sekulski (75 Jaroń), Zembrowski, Ricardinho (74 Guèye), Petasz – Biliński.
GKS: Prusak – Borovicanin, Sołdecki, Magdoń, Pielorz – Hermann (46 Kusiak, 86 Tymosiak), Nikitović (67 Paluchowski), Bartoszewicz, Łuczak, Renusz – Pesir.
Żółte kartki: Sekulski (Wisła) – Hermann, Renusz, Magdoń (GKS).
Czerwona kartka: Renusz (GKS) w 89. minucie za drugą żółtą kartkę.
Sędzia: Rafał Rokosz (Katowice)
Widzów: ok. 1000
źródło: własne/ekstraklasa.net